piątek, 31 sierpnia 2012

Lista Schindlera

Polecam film, do którego zbierałem się dwa lata, pewnie dlatego, że rzadko oglądam filmy a ten wyjątkowo trwa 3 godziny. Ale w końcu się udało.

Lista Schindlera

Od jakiegoś czasu z Agnieszka zaczęliśmy zwalniać tempo i nawet znajdujemy czas na obejrzenie jakiegoś filmu w łóżeczku. Zaczęliśmy od:
- "Kupiliśmy Zoo"; familijny film, dwie godzinki bez szału, ale do obejrzenia z dziećmi. 
- "Lot 93"; pokazuje rekonstrukcję wydarzeń jednego z samolotu, podczas ataków na wieżowce w USA
- "Jestem na tak"; komedia, nie skończyliśmy, niestety nie polecam oglądać filmu, jak się już go widziało.
- "Slumdog. Milioner" kapitalny film.
- No i "Lista Schindlera"; początkowo nudny, ale wymowny. Polecamy. - Reżyseria: Steven Spielberg

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Kobieta zrozumie Kobietę

Od pewnego czasu, gdy nasz syn nabrał rozmiarów, i Agniesi brzuszek się powiększył, coraz więcej ludzi ustępuje ciężarnej kobiecie miejsca w komunikacji miejskiej. I to mnie nie dziwi, jest to naturalna reakcja. 

Ale dlaczego to kobiety w zdecydowanej większości (przy mnie 100%) ustępują miejsca mojej Żonie? Dlaczego to starsze Panie (50+) reagują w taki sposób?

Krew mnie zalewa, jak obok siedzi facet, chłopak, starszy pan etc. i nawet nie myśli by ustąpić miejsca. Pewnie część nie ma tego czegoś, co kobiety, i nie kuma czaczy, jest niezorientowany i tyle. Ale część się gapi i patrzy jak staruszka ustępuje miejsca. 

Najlepsze jest to, że z reguły Agnieszka dobrze się czuje i nie potrzebuje w pewnych momentach usiąść, ale z babcią nie wygrasz: a jak kierowca zahamuje, jak ostro skręci, jak ktoś panią popchnie na siedzenie, jak.. jak...! I to jest piękne w Kobietach. My faceci mam wrażenie, że takiego myślenia, wyobraźni nie posiadamy w ogóle.

Kobietę najlepiej zrozumie kobieta.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Oczekiwanie

Do szóstego miesiąca ciąży czas gnał jak szalony, nim się obejrzeliśmy a tu już właśnie szósty miesiąc. Wszyscy (no może prawie wszyscy) gratulowali, radowali się razem z nami. Agnieszka ciągle kwitnie i na każdym kroku słyszy, że: wygląda pięknie w stanie błogosławiony, taka radosna Kobieta, która rozkwita (zgadzam się).
Ale powoli zaczyna nam się dłużyć to oczekiwanie, brzusio coraz większy, Szymon też, ale ciągle w środku. Już nie możemy się doczekać, kiedy zaczniemy nosić Go na rękach, przytulać, opiekować się Nim. Każda rzecz, która przybywa w mieszkaniu (mebelki, łóżeczko, ozdoby, ciuszki, nosidełka etc) powoduje jeszcze większe pragnienie tego spotkania z naszym Synkiem, ale po drugiej stronie brzuszka.

Widzę, jak podejście Agnieszki do porodu się zmienia, jak dojrzewa do tego momentu, ach ta niesamowita natura kobieca. Bardzo się cieszymy. Początkowo ta radość mieszała się z obawami, jak utrzymamy naszą Rodzinę, co z pracą etc, ale teraz te obawy zaczynają być czynnikiem motywującym do swoistej walki o nas.

Jesteśmy też pełni wdzięczności, ponieważ mamy dookoła siebie ludzi, na których możemy liczyć, którzy mam wrażenie bardziej, niż my weszli w rolę. Tutaj pozwolę sobie wymienić Siostrę bliźniaczkę, od której dostaliśmy... chciałbym napisać wszystko, co potrzebne Szymonkowi, w końcu Wojtuś - siostrzeniec, już ma 18 miesięcy i nie potrzebuje wielu rzeczy, bo jest już duuuży. Kolejna osoba to ciocia Magda, bratowa, która zasypała nas pięknymi ubrankami, prababcia :), dziadkowie, którzy powoli oswajają się z myślą, że zostali dziadkami - też się starają. Wielu Znajomych, Baśka, Kiedyś i wielu innych.

Ile osób towarzyszy nam 'duchowo', to nie sposób zliczyć. 

Dziękujemy!
Mały Mięśniak :)

Zawstydzony Szymek na zdjęciu USG też dziękuje. Zdjęcie nieaktualne, bo jest On już duuużo większy :)

Piękna ikonka, którą dostaliśmy na prezent ślubny i zapowiedzieliśmy, że powiesimy ją w pokoju dziecięcym, jak zostaniemy rodzicami - i zawisła :)

A to Szymon w środku u Mamusi:)


Dla Basji - innych zdjęć nie mamy, a te są zrobione tel. komórkowym. Ale myślimy o aparacie hehe:)
 

wtorek, 21 sierpnia 2012

No i się udało

Wyjechać choćby na godzinę nad morze, do którego mamy tylko 100km!

W zeszłym roku nie byliśmy w ogóle, więc sama świadomość, że i w tym roku nas tam nie będzie mnie męczyła. Szybka decyzja, że jedziemy w niedzielę na cały dzień nad morze i przy okazji zabieramy teściów.

Pojechaliśmy!
Piasek, słońce, zimna woda, zimne piwo, kocyk na plaży - tego właśnie potrzebowałem. Choćby te kilka godzin. Na koniec wyprawy pojechaliśmy jeszcze na Taras Widokowy nad piękny Zalew Szczeciński.

Jedynie troszkę podróż umiliły nam korki, nie będę pisał jak długo wracaliśmy. Niestety nie mamy zdjęć z tej wyprawy, bo nie mamy... aparatu. Ale dla oka zdjęcie z odwiedzonego Tarasu Widokowego z przed dwóch lat.

A opalenizna jeszcze kilka dni pozostanie :)




 Ps. Jest tam kawiarenka z pysznymi tostami i kawą, dużo zielonej przestrzeni i pięknych widoków na Zalew.

piątek, 10 sierpnia 2012

Olimpiada czy wycieczka?

Nie potrafię się powstrzymać od skomentowania - NIE wyników Polaków na Olimpiadzie, ale ich POSTAWY.

Mam wrażenie, że część z nich pojechała po prostu na wycieczkę na koszt Polaków. Podkreślam część
z nich. I nie chodzi mi o zawodników, którzy zajęli 35 miejsce w swojej dyscyplinie, ale zbliżyli się do rekordu życiowego czy go nawet poprawili, bo wiem, że dali dużo z siebie i często poprawiali swój życiowy wynik. Wielkie brawa dla tych, którzy zdobyli medale, a na nich nie liczono!!

Ale pozwolę sobie wymienić tych, którzy, mam wrażenie pojechali na wycieczkę. I nie chcę ich linczować, ale zaznaczyć, że wg mnie i tylko mnie na Olimpiadzie nie ma miejsca dla takich sportowców. Obecnie Igrzyska Olimpijskie obniżyły swoją rangę i to znacznie, niestety. (nie piszę tego z doświadczenia, ponieważ nawet nie pamiętam Igrzysk z przed 12 lat).

1. Przed startem naszej czwórki wagi lekkiej bez sternika słyszę, że są w życiowej formie, łódka płynie jak należy, że w razie potknięcia będzie srebro, i kończy się totalną klapą - odpadają w repasażach!!

Po starcie okazuje się, że zawodnicy w sumie przyjechali na zgrupowanie z 35 kilogramami nadwagi, to jakby maratończykowi dołożyć po 3 kilogramowe obciążniki na nogi. Masakra!! Po co takie oszustwo. Filmik z wywodem o życiowej formie tutaj, po prostu śmiech na sali.

2. Marcin Dołęga - murowany kandydat do złota, w reklamie firmy komputerowej już został zwycięzcą i co? Trzy spalone podejścia i do domu.

3. Nasza Isia - Agnieszka Radwańska, poległa i to srogo, do tego te wypowiedzi z uśmiechem na twarzy.

4. Rogowska - 3 strącenia i do domu.


W sumie nie będę już wymieniał bo lista byłaby długa. Bardzo szanuje zawodników, którzy potrafili odpuścić Igrzyska, bo wiedzieli, że nie są w formie, a na wycieczkę nie pojadą. 

takie mydlenie oczów kibicom. 

Ota takich kilka myśli odnośnie Igrzysk.


wtorek, 7 sierpnia 2012

Małżeńska randka

"Wracaj szybko z piłki, wykąp się i jesteś do mojej dyspozycji" -  domyśliłem się, że moja Żona zaprasza mnie na randkę, tym razem w naszym gniazdku. 

Zrobiłem zgodnie z Jej zaleceniem. Wróciłem po 21 z piłeczki, wykąpałem się czym prędzej, nie mogąc doczekać się by spróbować tego, co tak ładnie pachnie w mieszkaniu.

Wyszedłem z wanny w swoim ulubionym stroju i zastałem... nakryty stół, a na nim świece, lampki do wina
i upieczone tosty z różnymi warzywkami do nich. Zjadłem ich aż cztery, popiłem kilkoma lampkami wina (jak to Agnieszka rzekła: takiego na niby, rocznik 1936, Tymbark) i nie dałem rady zjeść deseru - dużego kawałka ptasiego mleczka z cappucino. Zjadłem rano w pracy :P

Druga część randki przeniosła się na nasze łoże, a tam to już prawa autorskie zastrzeżone. :) 

Ps. nie chwalę się, ale polecam innym takie randki, często spontaniczne, a czasem bardziej organizowane. Może ktoś skorzysta, tak jak my często korzystamy z fajnych rzeczy, które podpatrzyliśmy u innych. 

Pozdrawiam, hmmm na kolejną randkę ja muszę coś wykombinować.


czwartek, 2 sierpnia 2012

Urlopowe dreptanko

W tym roku zostaliśmy zaproszeni  w góry czy może w górki, bo do Karpacza. Widoczki nie powiem, zachwyciły. Tydzień w Karpaczu. Całodniowa podróż na Śnieżkę, w niezłych warunkach - wiatrzysko, deszcz i mgła, taka zawieja. Wjazd już w słoneczku na Kopę i wizyta na Śnieżce, wodospadzik, no i oczywiście wizyta na Aquaparku w Gołębiewskim, hm.... Jak ktoś był, to wie o czym mowa. 

Byliśmy w szóstkę, moja Bliźniaczka z Mężem i Wojtkiem, no i My z Szymonem. Wojtek oczywiście wszędzie grał pierwsze skrzypce, to dzięki Niemu poznawaliśmy inne osoby. Taki podrywaka. 

Były oscypki, piwko, śpiewanko, spacery, lenistwo. Oczy odpoczęły od tych codziennych widoków.
W sumie dla nas jak znalazł, bardzo mało gdziekolwiek wyjeżdżamy, z reguły finanse na to nie pozwalają. Po powrocie tydzień bardzo szybki, wyjazdy na wieś, pomoc w odświeżaniu mieszkania, załatwianie różnych spraw i do.. pracy. Oby do następnego urlopu.

Tutaj podziękowania dla naszych Współtowarzyszy, którzy nas zaprosili, sami zapewne byśmy nie pojechali.

Poniżej kilka fotek. A jak Wasze wrażenia z urlopu?

Śnieżka zdobyta, ja przemoczony i trzęsący się z zimna.

Przed Gołębiewskim widoczek

W drodze na Szczyt

Śnieżka zdobyta w Trójeczkę

Nasi Współtowarzysze

Wojtek na podrywie

Jeśli nie staniecie się jak dzieci...

Chwila oddechu