1. Mieliśmy w planach, że moją przyszła narzeczoną poprowadzi do ołtarza tata, co mnie wprowadzało w poczucie zazdrości i niezadowolenia. Miał to być symbol przekazania córki innemu mężczyźnie. Natomiast wizja księdza jest całkiem inna. W tym kościele nie będziemy naśladować amerykańskich filmów tj. czerwony dywan (z tego co wiem to będzie), ojciec prowadzący córkę do ołtarza. W tradycji polskiej jak usłyszeliśmy jest inaczej. To kapłan wychodzi po młodych i zaprasza ich przed ołtarz, by pobłogosławić związek.
2. My podpiszemy dokument dot. ślubu konkordatowego na ołtarzu, ponieważ pięknie to wygląda, uroczyście, a nie gdzieś tam w zakrystii, czy kanciapie. Nie, nie, nie, to nie tak ma być. Sakralny charakter ołtarza powoduje, że nie jest to miejsce na „załatwianie” spraw cywilnych. Na ołtarzu dokonuje się przeistoczenie, a nie podpisywanie ważnych, ale urzędowych dokumentów. Tak jak Urząd Stanu Cywilnego nie jest miejscem do sprawowania eucharystii. Zakrystia czy jak kto woli kanciapa niczego nie odbierze z doniosłego charakteru tej uroczystości.
3. Dzieci poniosą nam obrączki, bo to ładnie wygląda. A po co to? Co dzieci rozumieją z tego? Co to w ogóle mają symbolizować niosące dzieci? Nawet taki „drobiazg” jak obrączki ma swoje miejsce w kościele podczas ceremonii. Znowu te amerykańskie filmy.
Myślę, ze warto czasem posłuchać innych, by dostrzec drugą stronę medalu. Mamy piękną polską kulturę, w tym symbolikę ceremonii ślubnej. Dlaczego chcemy od niej uciekać?
Jakie Wy macie zdanie na ten temat? Może lepiej szukać urozmaicenia ceremonii?
A może nie wyrzucać polskiej kultury?
Cieszę się, że nam to wszystko wytłumaczył. A jednak prostota ma swój ważny, właściwy charakter. Najbardziej cieszę się z tego, że przysięgę będziemy mówili z pamięci. Jeszcze tylko 110 dni mój Miły! :*
OdpowiedzUsuńOj Agnieszko, a wiesz, że nie można mówić przysięgi z pamięci?
OdpowiedzUsuńPolecam lekturę 'Obrzędów małżeństwa', tam wyraźnie napisano, że nowożeńcy powtarzają słowa przysięgi po asystującym kapłanie (diakonie).
Nie ma możliwości mowy samodzielnej.
W przeciwieństwie do tekstu, który towarzyszy nakładaniu obrączek. Tam nowożeńcy już nie powtarzają za kapłanem, ale mówią sami, dlatego - jak zaznacza 'Instrukcja Episkopatu Polski o przygotowaniu do zawarcia małżeństwa w kościele katolickim' (nr 32) - należy wypowiadającym te słowa udostępnić tekst.
No i oczywiście stały problem podczas ślubu: obrączek podczas błogosławienia nie kropi się wodą święconą.
A co do pytania Krzyśka o urozmaicenia ceremonii: jak najbardziej urozmaicać. Ale zawsze zgodnie z duchem czasu i miejsca, a przede wszystkim zgodnie z przepisami liturgicznymi.
Pozdrawiam i życzę owocnego przygotowania do ślubu :)
Wow! No to nas zaskoczyłeś odnośnie tej przysięgi. Zasięgniemy u Źródła i damy znać co się dowiedzieliśmy na ten temat :)
OdpowiedzUsuńDzięki.
pięknie :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, w jednym absolutnie zgadzam się z Waszym proboszczem - ołtarz to nie miejsce na podpisywanie dokumentów. Ale co do reszty, to myślę, że jednak ksiądz powinien pójść na rękę Młodym i rodzinie. Obrzędy wyglądają nie tylko różnie w zależności od krajów, każdy region Polski ma swoje własne zwyczaje, a rodziny często te zwyczaje łączą (bo pochodzą z różnych regionów). Byłam na czterech ślubach i na wszystkich pannę odprowadzał ojciec, więc nie jest to chyba tylko "amerykański" zwyczaj(wesele dużo starszego kuzyna było bardzo dawno temu)... a dzieci... jak dla mnie zupełnie niekonieczne do obrączek, ale też i nic zdrożnego (byle nie kilkulatki, które nie wiadomo jaki numer mogą odwinąć ;) )
OdpowiedzUsuńKwestia wprowadzenia do kościoła ma się tak, że procesja wejścia ma konkretne znaczenie w liturgii. I odbywa się według konkretnie określonego porządku. Dlatego wprowadzanie czegokolwiek innego jest niedopuszczalne, gdy weźmie się pod uwagę przepisy liturgiczne.
OdpowiedzUsuńNatomiast, co do tego przywitania w drzwiach kościoła, to owszem taki obrzęd istnieje, ale 'II Instrukcja Episkopatu Polski dotycząca przygotowania do małżeństwa i życia rodzinnego oraz wprowadzenia nowego obrzędu sakramentu małżeństwa' dość ciekawie o tym pisze w nrze 28: 'Ponieważ powitanie narzeczonych przez kapłana u wejścia do kościoła (OSM nr 19; 41; 62) nie zawsze będzie możliwe czy wskazane, dlatego obrzęd ten zawsze należy pomijać zachowując tylko liturgiczne powitanie przy ołtarzu'. Więc nawet tego być nie powinno, a jedynie tradycyjne 'Pan z wami' wypowiedziane z prezbiterium, gdy małżonkowie są na swoich miejscach.
P.S. I przepraszam za błąd w poprzednim wpisie, gdyż tam tez odnośnik jest do tej II Instrukcji, zaś ta o której tam pisałem jest nowsza, ale o nieco innych sprawach (choć też o małżeństwie) ;-)
No proszę. Każdy rzuca nowe światło na pewne, wydające się oczywistymi sprawami kwestie. Dziękujemy :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ślub jestem przekonana, ze to TY Krzysiu powinieneś swoja przyszła żonę poprowadzić do ołtarza- symbol, iż będziesz Ja prowadził przez resztę życia. Jeśli chodzi o obrączki, to jak najbardziej dziecko powinno je trzymać, ładnie to wygląda, a pyzatym świadek zazwyczaj jest nieogarnięty. Z tego co wiem, u nas wszystkie formalności są podpisywane na Ołtarzu, jako symbol iż wszystko co się wydarzyło, co zostało zawarte jest miłe Bogu.
OdpowiedzUsuńPowodzenia Wam życzę :D
Oczywiście, co do obrączek, to zasadniczo nie jest to niczym regulowane (no może ewentualnie dobrym smakiem).
OdpowiedzUsuńJedyne na czym można by się oprzeć pisząc coś o nich w kwestii wnoszenia ich w procesji wejścia, to na ogólnych zasadach odnoszących się do procesji wejścia. Bo jest to oczywiście uregulowane (patrz choćby OWMR 120).
I wówczas faktycznie można by powiedzieć, że to dziecko w jakiś bardziej wyeksponowany sposób niosące obrączki byłoby nadużyciem. I pewnie nieco bardziej konserwatywni (jak wspomniany ks. proboszcz), by się bulwersowali.
Ja byłbym skłonny powiedzieć, że może być takie dziecko. Same 'Obrzędy małżeństwa' o obrączkach milczą praktycznie samego do momentu ich błogosławieństwa, gdy mają się znaleźć w pobliżu kapłana, który je pobłogosławi. Zatem należy wnosić, że prawodawca nie przewidział dla nich żadnej specjalnej funkcji wcześniej. Mają sobie leżeć spokojnie na stoliku i czekać na swoje 'pięć minut' ;-)
A jeśli chodzi o podpisywanie na ołtarzu, to ksiądz proboszcz bardzo mądrze wytłumaczył :-)
Obserwując ceremonie ślubne stwierdzam, że sami księża stosują różne zwyczaje; u nas ksiądz wita nowożeńców przy ołtarzu, a już w parafii obok wychodzi po nich do progu kościoła. W niektórych parafiach dokumenty podpisuje się w zakrystii, ale niektórzy proboszczowie mają ustawiony stolik obok ołtarza pod ścianą i tam na oczach gości nowożeńcy podpisują "cyrograf". W większości zaobserwowanych ślubów obrączki ma starosta i przekazuje do błogosławieństwa [niektórzy księża kropią wodą święconą], a czasami niosły je dzieci, chociaż ja osobiście nie pochwalam angażowania w to dzieci; zbyt poważna to ceremonia i symbol zawartego sakramentu aby powierzać dzieciom; ale to decyzja nowożeńców, w końcu to WASZ ŚLUB; a na ten dzień czekam razem z Wami; cierpliwości.....
OdpowiedzUsuńpozdrawia WASYLA
na moim ślubie dokładnie tak to wyglądało, no może oprócz dywanu, bo ten był i wyglądał ładnie :-) a ślubu udzielał nam mój wujek, więc tym bardziej wszystko bardzo mi się podobało ;-) ale z pamięci bym wszystkiego nie powiedziała chyba ;-) wolałam mieć suflera, tak na wszelki wypadek, żeby nie wypalić jak któraś panna młoda (autentyk!!!) "... oraz, że cię nie dopuszczę aż do śmierci" :-)
OdpowiedzUsuńNo proszę, ile osób, tyle opinii. Super! Dziękujemy za każdą uwagę, podpowiedz czy podzielenie się swoim doświadczeniem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiaMy. Fajnie. Fajnie.
Co kto lubi. :) Mi by nawet przez myśl nie przeszło, żeby podpisywać dokument na ołtarzu (!). Co innego Bogu, co innego cezarowi. Podobnie jak nawet nie myślałam o tym, żeby mnie prowadził do ołtarza ktoś inny niż pan młody, ale to też rzecz gustu. Wasi goście i tak raczej nie będą umieli odczytać symboli, których używacie (sorry za dosadność), więc ja bym wszystko dobierała pod własne preferencje. A co do tego, żeby dzieci niosły obrączki, to nie wiedziałam, że tak się na filmach robi. :) Za mało ich oglądam. :D Przed nami szły trzy dziewczynki i jedna niosła obrączki, a dwie sypały kwiatki, i nie widzę w tym nic poza estetycznym wyglądem całości. Obrączki nabierają sensu dopiero po poświęceniu i uroczystym założeniu na palce, wcześniej są to tylko kawałki szlachetnego metalu - nie dajmy się zwariować. ;)
OdpowiedzUsuń"Nie dajmy się zwariować" i to wyrażenie fajnie podsumowuje powyższe wypowiedzi. Aczkolwiek trzeba mieć na uwadze pewne wymogi.
OdpowiedzUsuńDziękuje za kilka uwag "Ewciu".
Hey
im prościej tym piękniej...
OdpowiedzUsuń