Aż się pochwalę wczorajszym 'zdziwieniem', bo śmiechu było sporo.
Podczas wieczornej modlitwy z moją Żoną, modląc się Litanią Loretańską do Najświętszej Maryi Panny jako zadana pokutą (sam bym nie wykrzesał z siebie tyle energii):
- czytam "Przyczyno naszej słabości' i się zatrzymuje w konsternacji, co co, słabości? Nie rozumie tego, dlaczego słabości, bo jak np. moją słabością jest... etc.
*a moja opanowana Żona w śmiechu uświadamia mi, że tam jest napisane 'Przyczyno naszej radości' i tak to była dużo śmiechu.
====================================
Pół godziny później usypiając Żona informuje mnie, że pominąłem jeden wers, pytam się jaki? A Agnieszka na to "Matko Dziewic".
-ja na to: no co Ty, przecież czytałem o Dziewicach,
*Ale tam jest dwa razy:
- na pewno nie odrzekłem, a Żona na to: to może sprawdzimy? Mówię, że nie, bo nie chce mi się wstawać... i sprawdziliśmy.
Okazało się, że "Matko Dziewicza' a nie "Matko Dziewic"
Ot to takie małżeńskie rozmówki.
Oj tam, oj tam... - moja Ty Radości! ;) :*
OdpowiedzUsuńDo 'osoby', której komentarza niestety nie mogłem opublikować- nie martw się, za Ciebie też się modlimy, podobno na nigdy nie jest za późno.
OdpowiedzUsuńach ta przyczyna naszej radości :) zawsze niezmienna, pamiętacie w kaplicy?:)
OdpowiedzUsuńPrzypomnisz?
OdpowiedzUsuńTaaaa ja też pamiętam hehe! :D
OdpowiedzUsuńWidzę, ze macie ciekawe życie. Gratuluje:)
OdpowiedzUsuńDzięki za wizytę, dodałem Cię do linków.
OdpowiedzUsuńZapraszam częściej :)