Osobiście myślę, że coś w tym
stwierdzeniu jest rzeczywiście prawdą. Wydaje mi się, iż pojawienie się pierwszego
dziecka, szczególnie w młodym, niedotartym związku może powodować konflikty
wynikające z dodatkowych obowiązków razy milion.
Patrząc na nas z perspektywy
roku, od kiedy pojawił się Szymek zachłyśnięci radością rodzicielstwa
dostrzegam także w naszym przypadku drobne spięcia (5min) związane z
obowiązkami. Kiedy oboje nie mamy siły, jesteśmy niewyspani po 5 pobudce w nocy
a od rana trzeba zasuwać czy to do pracy czy w domu zdarza nam się głupia wymiana zdań. Na szczęście u nas trwa
to chwilę i tyle. Ale w wielu związkach powoduje większe szkody.
Czasem zdarza mi się zbuntować i
wyrzygać żonie co robię przy Szymku (kapanie, spacery, higiena, wracam po
pracy, chciałbym usiąść spokojnie, a tu Szymek, w weekend jedyny moment pospać
do 8, a
tu od 7 Szymek etc.) i dlaczego nie mam chwili na bierny odpoczynek, ale zaraz
styki wracają do normy i dobrze wiem, dla kogo ten wysiłek.
Myślę, że ważne jest nastawienie
i wcześniejsze przygotowanie się, by w rodzinie + dziecko, pewne schematy były
przerobione wcześniej w związku.
Wczoraj wbrew moim przekonaniom co do pewnych miejsc,
męskie popołudnie spędziliśmy w centrum handlowym - bez mamy. Mama wróciła
z „szkoły dla rodziców i wychowawców” jak synek już spał.