piątek, 30 grudnia 2011

Rok 2011 za nami :)

Chciałbym dużo napisać co się wydarzyło w tym kończącym się roku, ale nikt by tego nie przeczytał.

Najważniejsze wydarzenia to:

-narodziny Wojtka. Historia nie z tej ziemi- tragedia z happy endem.
Wojtuś walczący o Życie
Wojtuś kilka miesięcy później- medycyna nie potrafi tego wytłumaczyć - CUD














-ukończenie studiów. Fajny czas w życiu, wiele pięknych sytuacji, wiele poznanych osób (włącznie z moją Żoną), kapitalna atmosfera grupy, wydziału, całej wspólnoty akademickiej. Tak na marginesie, z Żoną często przypominamy sobie pierwsze dni i lata na studiach, gdy ja usiałem spóźniony w pierwszej ławce obok jakieś kobitki, na którą nie zwracałem uwagi, a Ona mnie nie lubiła, wkurzałem Ją, że byłem takie wyszczekany eheh. Dopiero po dwóch latach... ach ta historia zasługuje na Oscara. 

Absolutorium 2011
Na studiach, jeszcze nie wiedziałem, że ta Pani w środku w górnym rzędzie będzie moją Żoną
- przygotowania do ślubu: początkowo bez problemu, ale końcówka była ciężka, najlepsze, że drobiazgi powalały nas na głowę, a i gajerki kupić jak dla mnie to kosmos. Ale daliśmy radę.
Zabawy z gitarą Gospodarza


Kalwaria Zebrzydowska- wyjazd po suknię.
- moja pierwsza praca po studiach, na szczęście tylko 2 miesiące, obecnie pracuje w innym miejscu.

- Ślub!! 09.09.2011, Dwa lata oczekiwania i przygotowywania się na ten dzień. Piękne wydarzenie, piękne wesele, mieszkanie w akademiku i przeprowadzki.

Tak! 09.09.2011
Zabawa do białego rana.
 
- Kupno, remont i urządzanie mieszkania - nadal:) (spłacanie długów- długo jeszcze:P)
Żona pracuje

Czyszczenie ścian
- narodziny Igora, mojego Chrześniaka :)
 
To tak w skrócie, wiele innych wydarzeń każdego dnia, jak mała cegiełka dorzucona do budowy Domu.

Drodzy Znajomi! Życzę Wam dobrego i radosnego 2012 roku. By każdy dzień Nowego Roku był tą cegiełką w budowie całości, by nie było w tej budowie pustych dziur. Życzę pokoju i dobrych wyborów w tych małych i większych sprawach. Dziękując za ten rok, zapraszam do odwiedzin w Nowym Roku! UWAGA: już nie tylko na blogu, ale także w realu, teraz mając swoje cztery kąty- czujcie się zaproszeni.

Duużo emocji podczas Euro 2012.


Udanego Sylwestra :)








Krzysztof

środa, 28 grudnia 2011

I już po Świętach :P

Pierwsze nasze wspólne święta minęły. Niesamowitym uczuciem było czuć tę pewność, że wszędzie będziemy razem. Już nie ma tego buntu, tej tęsknoty, tego podziału, ja u siebie, Ty u siebie, a trochę razem. Teraz to My jako wspólnota wpraszamy się we dwoje.

Musze pochwalić moją Żonę, przed wigilią szalała w kuchni, nawet o 02:30 piekła ciasto (pyszne, właśnie wcinam do kawy). Mieliśmy za dużo nie przygotowywać, bo praktycznie całe święta poza domem, jak takie przybłędy. A wyszło sporo tego, i od każdego dostaliśmy jeszcze więcej. I tak dzisiaj gotujemy coś lekkiego - zupka ogórkowa :P

Dostałem od Mikołajki fajny krawat pod choinkę (Pierre Cardin). I tak nam zleciało. Teraz ja mam wolne do 2 stycznia, a moja Żona w pracy:)

brzmi to jak takie paplanie w stylu "co kogo obchodzi", ale takie drobiazgi, dostrzegane i doceniane  są naprawdę fajne i cenne. 

Przed nami Sylwester. Nam niestety nie uda się go spędzić zgodnie z planem, ale coś wymyślimy. Wszystkiego Dobrego już w Nowym Roku!!

czwartek, 22 grudnia 2011

Przygotujcie swoje serca a następnie mieszkania...

No właśnie! Mi się chyba to pomieszało i nie do końca to ogarniam. Ostatnie godziny przed wigilią i Bożym Narodzeniem, a ja w stresie, że tak wiele rzeczy jeszcze nie zrobione: jeszcze futryn nie skończyłem malować, nie podkleiłem tapety, bałagan w pokoju etc. Tyle stresu i presji innych osób. 

To ma być urok świąt Bożego Narodzenia? Ciekawe co na to Dostojny Jubilat??

Przygotowanie serca, ciśnie się pytanie po co? Po co są te roraty, każdego ranka? Po co ten czas oczekiwania? Dlaczego tylko raz byłem na roratach? Jeszcze nie jest za późno by pójść kolejny raz.

Już nie wspominam o bieganinie w centrach handlowych, być może sam bym je odwiedził, ale debet na to nie pozwala. Może to i dobrze. 

Kurde chyba przespałem ten czas, dziwna nutka refleksji mnie dopadła. 

Życzę Wam Wszystkim Błogosławionych Świąt Narodzenia JEZUSA.

piątek, 16 grudnia 2011

Na czerwonym

W środowy wieczór idąc spacerkiem na rekolekcje przez samo centrum Szczecina z moją Żoną zauważyliśmy kilka zdarzeń, które są prozaiczne, a dają do myślenia. 

Spieszymy się. Ciągle się spieszymy, rano biegnę na autobus i w drodze ubieram kurtkę by się nie spóźnić. Wychodząc z pracy też biegnę by zdążyć na wcześniejszy autobus, w biegu robimy obiad, w biegu zaliczamy wannę, bo już późna pora. I tak ciągle, w sumie mógłbym długo wyliczać. 

Natomiast na świetle czerwonym wszyscy stoją i czekają na zielone. W ten wieczór staliśmy dłuższy czas nieruchomo, po drugiej stronie stali ludzie, praktycznie także nieruchomo, zamyśleni, w poblasku lamy przy siorpiącym kapuśniaczku. Wszyscy stali w zadumie i czekali na zielone. Fajna chwila, chwila zatrzymania, zadumy. Lubię obserwować ludzi właśnie na światłach, polecam spróbować zobaczyć: o czym myśli ten starzec, zniecierpliwienie tego trzylatka etc. 

Natomiast druga sytuacja, która wpadła nam w oko to obrazek staruszki, eleganckiej, zadbanej i ... grzebiącej w śmietniku, z którego wyciągnęła kubek po Shake z McDonalda i spijająca przesz słomkę resztki.


Powaliło nas to co zobaczyliśmy, ponieważ z reguły to 'żule' brudni grzebią w śmietnikach, a tu elegancka staruszka. Takie widoki pozostają długo w środku.

piątek, 9 grudnia 2011

Chwilowa przerwa :P

Tak krótko, spontaniczne z chwilowej przerwy.

Z Agnieszką siedzimy obok siebie i każdy trzyma laptopa i dziarga na blogu hehe śmiesznie to wygląda. MaMy przerwę w sprzątaniu. Ja szoruję podłogę a Aga w kuchni coś tam ogrania. Siorpiemy kawę i wcinamy pysznego piernika z odzysku. A wieczorem mamy wizytę kolegi.

Lecimy do sprzątania.

PozdrawiaMy Was Wszystkich. 3m ta się.

Wodzyńscy ;)

poniedziałek, 28 listopada 2011

Wyjść do ludzi :P

Po zamknięciu się w huraganie pracy na dwie zmiany (praca do południa i po południu w mieszkaniu) postanowiliśmy wyjść do ludzi. 
Tydzień temu poszliśmy na kapitalny koncert TGD, a dzień później odwiedziliśmy Teatr Polski w Szczecinie, sztuka: "NOC CZYLI SŁOWIAŃSKO-GERMAŃSKA TRAGIFARSA MEDYCZNA" (nie polecam). I tak weekend sobie zaszaleliśmy. W poniedziałek mieliśmy Gościa, a miniony weekend spędziliśmy na wsi u moich Rodziców. Wracając przywieźliśmy sterty różnych rzeczy, jedzenia etc, znowu trzeba je porządkować, ale to już w najbliższych dniach. Kolejny weekend prawdopodobnie wyjazd (Wielkopolska, to tak po cichaczu).
 
Wracamy powoli do normy:) 

PozdrawiaMy!




poniedziałek, 14 listopada 2011

Kurz opada jak po wielkij bitwie

Składanka mebli- jak to w Życiu bywa, pierwszy raz :P
Powoli znika nam kurz, bałagan -w sumie bałagan to dalej szaleje, ale powoli się ogarniamy. W sumie cały weekend w mieszkaniu, nie pamiętam kiedy byliśmy się rozerwać, u znajomych czy na imprezie. Ale jak powoli zmienia się wygląd mieszkania to trochę podnosi na siłach. Poniżej kilka fotek z bieżących zmian:

Agniesia szuka czegoś, tak ostatnio egzystowaliśmy :D
Komódka - pierwszy mebel, który złożyłem.


Teściu- Staszek- Złota rączka w weekend pomgał

A to nasza kuchnia się ustawia.

Druga strona kuchni.

PozdrawiaMy, aha niedługo idziemy do kina, w końcu! Wrzuciłbym zdjęcie łazienki i piwnicy, ale ktoś może zemdleć, więc tego nie zrobię.

Aha nie mogę nie napisać o niespodziance:

-dzwoni tel. i ktoś mówi, że stoi pod bramą i ma dla nas pralkę.

*więc ja odpowiadam, że to pomyłka i nie do nas.

- pan mówi: w takim razie pewnie pomyliłem nr,

* niech Pan poczeka dogadamy się....

Okazała się niespodzianka od Teściowej :) hmm  a takie te Teściowe w kawałach 'dziwne'

piątek, 4 listopada 2011

Już w Kawowym

Trochę czasu nie pisałem. Tak więc od wtorku mieszkamy u siebie, w Kawowym. Dalej mamy bałagan i kurz, ale przynajmniej ruszyło do przodu i możemy powoli sprzątać, a w sobotę meble wpadną, niestety do samodzielnego skręcania, a może i stety. Nie marudzę w końcu wrzucę kilka fotek z placu budowy. PozdrawiaMy:)

Moja Żona padnięta sobie przysnęła na nowym łóżku :)

Przed malowaniem

Kuchnia przed działaniami, meble już oddane

Stara farba na ścianie w naszym pokoju

No i zdrapuje stara farbę, która odpadała maksymalnie

Agnieszka mi moczyła

Szpachlowanie pęknięć na suficie

ścieranie kurzu

Tak egzystujemy od jakiegoś czasu, proszę o wyrozumiałoś

Kuchnia pod szpachel

Pierwsze płytki a prawej ściance

Zdjęcie moje i Agnieszki podczas przerwy oczywiście kawowej

Garderoba- by nie była cała na biało, moja inwencja twórcza z kolorami, które zostały

Hey.

piątek, 28 października 2011

Spanie na podłodze? Nie!!

Już nie grozi nam perspektywa spania na podłodze, wczoraj zamówiliśmy łóżko (ciekawe czy wygodne do wszystkich rodzajów "wypoczynku")?

Tyle biegaliśmy po sklepach a wczoraj w jednym wybraliśmy łóżko, komodę, meble do kuchni i stoliczek. I w końcu nam trochę ulżyło :)

Nie pisałem, że wymienialiśmy wszystkie farby przez źle dobrany uni-grunt. A wczoraj kolejna wymiana, ale tylko jednej farby. Tak więc nasz dzień od jakiegoś czasu wygląda tak:

5:50 pobudka => 7:15 w pracy => 16:00 szybko coś na ząb => Castorama, Liroy, sklepy meblowe => powrót i zost. materiałów => powrót do akademika +/- 22, =>spać ok 00:30 i do pracy nieszczęsny dzwoni budzik. 

jeszcze trochę!
PozdrawiaMy:)

wtorek, 25 października 2011

Krzyż? a cóż to takiego?

Dlaczego nie przeszkadza mi cerkiew w okolicy? Znajomi ateiści czy protestanci? Dlaczego nie walczę ze znakami religii hinduskiej? Dlaczego nie "gnębię" świadków jehowych?

Pewnie dlatego, że mi nie przeszkadzają. Nie jest to dla mnie ważne.

Dlaczego dla P. Palikota i innych tak ważne jest ściągnięcie kawałka drewna, nie mającego dla nich żadnego znaczenia, żadnej symboliki? Po co marnują cenny czas?

Przecież dla niektórych ten krzyż to coś więcej niż kawałek drewna, to coś, co innym pomaga, daje siłę, z czym się mogą utożsamiać. 

Czy normalną postawą "ludzką" nie byłoby stwierdzenie: dla mnie on nic nie znaczy, ale skoro Tobie pomaga, to niech sobie wisi. 

P. Palikot wczoraj stwierdził, że jeżeli 60% chce by krzyże pozostały na ścianach, a 30% jest za ściągnięciem, to należy posłuchać tych 30%. Demokracja ?


poniedziałek, 24 października 2011

Unigrunt ok?

Witam i przesyłam garstkę kolejnych wieści. Całą sobotę spędziliśmy w kawowym, wyczyściliśmy mały pokoik dla Juniora, wyrzuciliśmy meble z kuchni i trochę ogarnęliśmy. W niedziele odpoczywaliśmy, choć też aktywnie. Dzisiaj drobne bieganie po mieście i od jutra ruszamy. Ale będzie z nami fachowiec, znajomy z Rodziny Agnieszki (przypadkiem ma 5 dniu urlopu). 

Podobno Unigrunt Atlasa jest felerny pod farbę Dulux. Wiecie coś o tym? Na portalach nie polecają tego unigruntu do farb Duluxa. A mamy go 20l. 

Aha na koniec mała opowiastka. W kawowym zatrzasnąłem się w łazience i nie dało się otworzyć, pomimo szybkiej i wytrwałej akcji ratunkowej mojej Żony. Po dłuższym czasie, rzucając mięsem na prawo i lewo musiałem wyrwać listwy i wyjąć szybę, tak oto jestem wolny :)

do usłyszenia!!

piątek, 21 października 2011

Dzień nr 2.

Wiecie, że wczorajsza praca poszła na marne? Po wyczyszczeniu ścian, dzisiaj zaczęliśmy na mokro czyścić do tynku, podkład był słaby. Wróciliśmy o 23:15 a spać poszliśmy po północy i od rana do pracy, do ścian i leci. W niedziele jak uda się włączyć w akademcu kompa to wrzucę jakąś fotkę ze skrobanki. 


Przydałaby się pomoc, każda szpachelka w cenie.

czwartek, 20 października 2011

Dzień nr 1.

Jadąc do Kawowego postanowiłem kupić czajnik i zapałki by się chociaż herbaty napić. Kupiłem tylko zapałki. Na miejscu przebrałem się w ExtraUbranko (do wglądu tylko dla Żony) i postanowiłem czyścić ściany. Ale nagle odkryłem, że nie mam czym :P Ot taki szczegół pomyślałem i pojechałem do Leroy Merlin po dekse i papier ścierny i zacząłem czyścić. Na koniec okazało się, że lepiej będzie namoczyć ściany i wyczyścić z farby całkowicie, bo wewnętrzna farba, pewnie podkład słabo się trzyma. Tak więc kilka godzin turystycznie popracowałem, zakurzyłem się, a dzisiaj moczenie i czyszczenie całkowite farby.

Aha jeszcze musimy załatwić drabinę :P

środa, 19 października 2011

Przenocować w Castoramie?

Wczoraj już myślałem, że przenocujemy w Castoramie-  dział z farbami. Ale po 21 udało się wyjechać i przetransportować zakupione farby, wałki etc. do Kawowego Królestwa:) Kolejna rzecz w naszym przypadku z serii "pierwszy raz" :P Padnięci poszliśmy sobie lulu, rano była masakra, właśnie kawę sączę. A dzisiaj już zaczynamy czyszczonko ścian. Tylko jak się do tego zabrać?

3majcie kciuki!

Remontówka.

poniedziałek, 17 października 2011

Chrzest

Wczoraj z Agniesią byliśmy a chrzcinach Igora (o mały włos Wiktorii, x. się pomylił, ale został oczywiście upomniany i się poprawił). I tak przybył nam kolejny Chrześcijanin, którego wiek wynosi 22 dni. Po uroczystości w kościele udaliśmy się na posiłek, syty posiłek, (dostaliśmy na wynos, więc obiad i kolacja dzisiaj już jest gotowa).

Takim sposobem "zyskałem" Chrześniaka nr 4 :) 

Dodam, że dwoje po komuniach, a dwójka po chrzcie:)

Olivia, Amelka, Patryk i Igor = 1/3 drużyny piłkarskiej, jeszcze brakuje. Teraz czas na moja Żonę!

A teraz jestem (nie  napisze gdzie), następnie jadę do Kawowego, bo prąd nam podłączą, a wieczorem mamy Gości z najwyższej półki.

Do usłyszenia hey!

czwartek, 13 października 2011

Kawałek pewnej "rozmowy"

- Zróbcie może tak

* ale my nie chcemy tak

- A jak niby chcecie?

* u nas nie będzie tak jak u ciebie

- to jeszcze kupę zróbcie na środku i już

* jeżeli oboje tak zadecydujemy i będzie nam z tym dobrze, to tak zrobimy!!


Z czym Wam się kojarzy fragment takiej rozmowy ?? Proszę napiszcie swoje skojarzenia.

wtorek, 11 października 2011

Kilka zdań z przerwy w pracy.

Dwa dni temu przeżywaliśmy rocznicę naszego ślubu, to już minęło aż miesiąc. Teraz mam chwilową przerwę w pracy, bo mi się mienią cyferki w oczach, 8h przed kompem to zdecydowanie nie dla mnie, no ale cóż. Na korytarzu nasze Koleżanki czekające na obronę pracy mgr, strasznie zestresowane. Zazdroszczę Im :P

A ja muszę już wracać do pracy. Ogólnie to codziennie jesteśmy zabiegani, organizując małe wyposażenie, czy odświeżenie naszego mieszkanka.

Pozdrawiam!!

niedziela, 25 września 2011

Z biegu!

Chciałbym dużo napisać, ale nie dam rady. Ostatnie dwa tygodnie są dla Nas istnym maratonem, mało śpimy, dużo "biegamy" z różnymi sprawami. Chciałbym tak wiele napisać albo opowiedzieć, bo jest pięknie. Przeżyliśmy kilka sytuacji "bez dachu nad głową", dwie przeprowadzki etc.

Ale napiszę dwa dialogi młodego małżeństwa z dzisiejszego dnia:

1: Przeprowadzając się Agnieszka zobaczyła w mojej szafie coś dziwnego i rzekła do mnie:

- Krzysiu a co to jest za ubranie, czyje to?
* No Aga nie marudź wszystko tam jest moje, bierze co jest i tyle.
- Ale to nie może być Twoje!
* Aga! a czyje miało by to być?
- suknia czarna w rozmiarze XXL to raczej nie Twoja!
* O kurde....

I tak nie ma pojęcia czyje to wdzianko.

2: Szukając swoich spodenek po powrocie do siebie:

- Aguś wiesz gdzie są moje spodenki te czerwone?
* Pewnie do tapczana wrzuciłeś.
- No Ty chyba żartujesz sobie, po co miałbym je tam wrzucać!
* (nie mogąc znaleźć) zaglądam do tapczana i widzę moje spodenki.
- Aga na to: widzisz i po to masz Żonę:)

i tak to się kręci w tym zamieszaniu:)

P0zdrawiamy Was!!

środa, 14 września 2011

*** 5 *** Jako Mąż i Żona

W Komunii z Bogiem
Witajcie po 5- dniowym stażu małżeńskim. Nie będę dużo pisał, ale jest pięknie. Jestem szczęśliwy! Wcześniej też byłem, ale to nie to samo, teraz jakby pełniej. Piękna Liturgia, fajne weselisko i cudowna Żona. 

Napiszę tylko jedno: 
-Dużo walki, dużo wyrzeczeń, dużo zaparcia!! 
-Ale wiecie co?
-WARTO BYŁO !!

Tak na marginesie, wczoraj pierwsze zakupy i pierwszy spór o .... musztardę :P czy tę za 2,99zł, którą lubi moja Żona, czy tę, którą ja oszczędny wybrałbym za 1,19zł. 

Kupiliśmy obydwie:)


Moja Piękna Żona

Pierwszy taniec: cha cha cha

Małe igraszki na trawce

No to jeszcze trochę w tańcu
odwiedzajcie nas częściej. Zapraszamy!
www.ku-rodzinie-szczesliwej.blogspot.com
www.milczenie-slow.blogspot.com

niedziela, 4 września 2011

*** 5 ***

Tak! Już tylko 5 dni zostało do naszego ślubu. Już tylko 5, a wciąż to jeszcze nie "teraz". Pamiętam jak znając datę zaczęliśmy odliczać od 421 dni. Upłynęło co? 

A wiecie co robi facet 5 dni przed swoim ślubem? Ja odpoczywam po wczorajszym kawalerskim, dochodzę do siebie, bo za dużo pizzy zjadłem i mnie żołądek boli :P

Już niedługo mała notka nt. kawalerskiego. Do usłyszenia, a ja lecę pod prysznic! hey

niedziela, 21 sierpnia 2011

Nasz pierwszy zakup na zimę :)

Szukając ślubnego gajerka kupiliśmy miód. Garnitur jeszcze poczeka. Spotkaliśmy przemiłą Staruszkę, która chciała sprzedać dwa słoiki swojskiego miodu. Starsza Pani skrupulatnie opowiedziała nam jak rozpoznać miód "pierwszej ligi" bez zbędnych dodatków, po czym kupiliśmy jeden słoik tego cudownego napoju. Jest to nasz pierwszy zakup na zimę (niektórzy mówią by osłodzić sobie ciężkie chwile), a ja mówię, by osłodzić sobie gorącą herbatę w zimne wieczory. 

Tak więc cieszymy się tym drobiazgiem, jakże wymownym. A oczywiście już wcześniej przygotowaliśmy sobie powidła i soki na zimę :)

Ale się chwalę, ale to taki mały akcent, budujący te większe :)

piątek, 19 sierpnia 2011

Benedykt XVI w Madrycie. Po co te wrzaski?

Będąc dzisiaj w pracy przeczytałem notkę na Wirtualnej Polsce odnośnie wizyty Papieża w Madrycie. 
Przeczytałem kilkadziesiąt komentarzy pod artykułem. Nie przesadzając 90% były na poziomie: chamstwa, wulgaryzmu, buntu, poczucia krzywdy ze strony kościoła etc. 

Uwierzcie mi, że dziwnie się poczułem jako katolik, wierzący, praktykujący i żyjący niby w "katolickiej" Polsce. Tyle bluzg, obelg od katolików. 
Tak na marginesie niedawno usłyszałem od pewnej babci, że jak wrócimy do czasów naszych dziadów, i jeszcze wcześniej to tyko wiara i nadzieja, za którą ginęli masowo nasi przodkowie spowodowała, że jesteśmy Polakami i żyjemy w Polsce. A nasi przodkowie w grobach się przewracają widząc jak to teraz opluwamy.

Wracając do tematu: zastanawia mnie co Ci "przeciwnicy" Papież, kościoła, religii, krzyża - oczywiście katolicy- mają z tego, że tak opluwają Coś, w co nie wierzą. Po co zadają sobie tyle trudu, skoro to ich nie dotyczy? Po co obrażają, opluwają księży, i ludzi związanych z kościołem? 

Jeżeli mnie nie "interesuje" jakaś religia np. buddyzm, hinduizm etc, to nie interesuje się nią, nie opluwaj jej, nie szydzę z tych ludzi. Szanuje to! Nie interesuje mnie siatkówka, to się tym nie zajmuje, ale nie szydzę z zawodników grających w siatkę. Nie rozumie tych ludzi i ich postępowania : /

Ja też czasem się buntuje z pewnymi kwestiami kościoła, ale czy z tego powodu opluwam?

Jeden z internautów napisał: islamu nie można krytykować, bo każdy się boi, więc pozostał pokorny katolicyzm.
Uważam, że każdy powinien być dobrym człowiekiem, bez względu na wyznanie, a czy takie postępowanie w stosunku do drugiego człowieka jest dobrem?
Warto dodać, że z całego świata zjechało się ok 500tyś. osób, a protestowało 150tyś. a w mediach więcej informacji o protestujących. Dlaczego taka krytyka na tych, którzy pojechali doświadczyć ważnego dla siebie przeżycia, czy robią coś złego?

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Być Kobietą, być Kobietą...

Spaceruje po hipermarkecie i widzę gapiącego się pana na półkę z podpaskami. Gapi się i gapi. Czyżby nie miał pojęcia jakie kupić dla swojej Pani? Obrączka uderza po oczach, wnioskuje, że jest jej mężem.
Czy to jest rzadkie zjawisko? Czy może bardzo częste?

Czy kobiety często mają poczucie, że miesiączka jest dla mężczyzny obrzydzeniem? A może ten okres jest nienaturalny dla faceta, albo nie chce nawet o nim myśleć?

W rozmowach z chłopakami, facetami czasem usłyszę pewne rozczarowanie i wyrzuty z tego powodu, że takie dni kobieta przeżywa.

A jak powiedział x.Pawlukiewicz podczas nauk przedślubnych: chłopie czy ty wiesz jakich podpasek używa twoja narzeczona, a czy wiesz jakich tabletek używa podczas miesiączki?

odpowiedz: nigdy o tym nie myślałem!!

Dlaczego? I to jest moje pytanie do facetów. Wiem, że nie każdy może mieć chorobę psychiczną odnośnie tego tematu (jak autor tej notki), ale takie podstawowe informacje uważam, że należy wiedzieć, w końcu osoba ta jest dla mnie kimś niezwykle ważnym.
Piszę o tym, bo sam doświadczam jak piękna może być troska o swoja narzeczoną podczas "trudnych dni", jak dobrze jest mieć naturalne podejście do okresu miesiączki w cyklach kobiety, jak cudownym uczuciem jest wiedzieć i co więcej w potrzebie iść, i z dumą, bez skrępowania kupić narzeczonej potrzebne podpaski albo tabletki rozkurczowe. Nie muszę stać i gapić się w regały sklepowe, ja to wiem!

A widzę, jak ważne jest, że kobieta czuje wsparcie swojego mężczyzny w trudnych chwilach, mimo, że czasem jest to naprawdę uciążliwe i wymaga cierpliwości - ale jakie piękne.

To taka krótka myśl, dosłownie świrusa w tej tematyce. Nie wymaga się od panów znajomości całej fizjologi oraz anatomii kobiecej płciowości, ale pewne podstawy są naprawdę potrzebne. A kobieta odwzajemni tę opiekuńczość.

Przepraszam NORMALNYCH blogowiczów za usunięcie komentarzy, ale stały się zbyt obraźliwe. Szkoda tyko, że "anonim", z którym prawdopodobnie 5 lat studiowałe w jednej grupie nie potrafi się podpisać, jak tchórz. Cóż najlepiej schować głowę w piasek.