czwartek, 20 października 2011

Dzień nr 1.

Jadąc do Kawowego postanowiłem kupić czajnik i zapałki by się chociaż herbaty napić. Kupiłem tylko zapałki. Na miejscu przebrałem się w ExtraUbranko (do wglądu tylko dla Żony) i postanowiłem czyścić ściany. Ale nagle odkryłem, że nie mam czym :P Ot taki szczegół pomyślałem i pojechałem do Leroy Merlin po dekse i papier ścierny i zacząłem czyścić. Na koniec okazało się, że lepiej będzie namoczyć ściany i wyczyścić z farby całkowicie, bo wewnętrzna farba, pewnie podkład słabo się trzyma. Tak więc kilka godzin turystycznie popracowałem, zakurzyłem się, a dzisiaj moczenie i czyszczenie całkowite farby.

Aha jeszcze musimy załatwić drabinę :P

4 komentarze:

  1. Hehe ściana była coraz mniej pomarańczowa ale mój mąż za to coraz bardziej. Mój Bohater! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha fajny ten blog..Ty piszesz a ona komentuje :)))) reszta milczy..to taki blog jedyny w swoim rodzaju..dla zainteresowanych czyli tylko dla Was :)))))
    pozdrowienia :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ważne, że nawet ściana się mu nie oparła!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga- Mąż to był ale zmęczony :P

    Anonimowy- Fajny, ale mało osób go odwiedza,choć Żona jest tu co trochę. PozdrawiaMy:)

    Jotgie- z tą ściana to nie tak łatwo, w sumie jak z Żoną :P PozdrawiaMy:)

    OdpowiedzUsuń