wtorek, 7 stycznia 2014

1 %

Ubolewam, że nie 2 lub 3 procenty możemy oddać innym, aniżeli fiskusowi.
Rok 2012: tylko 44% podatników podarowało innym swój 1%, a co z pozostałymi?
134,4 miliona złotych
można było oddać w dobre ręce. No właśnie można było...

W przeszłości myślałem: przy mojej niskiej pensji ten 1% to grosze. Teraz wiem, że moje grosze są częścią wielomilionowej kwoty, którą można podzielić na wiele osób.
I tak od jakiegoś czasu z przyjemnością wypełniamy odpowiednie rubryki, przekazując tym samym nasze grosze w dobre ręce.

Mało formalności, maksimum satysfakcji - polecam jeszcze niezdecydowanym.



9 komentarzy:

  1. My także to praktykujemy już od czasu, jak tylko taka możliwość zaistniała; raz nawet na rzecz niepełnosprawnej siostry [ślicznej] znajomego z bloga; a przez pozostałe lata to różnie, lecz najczęściej na przyparafialną stołówkę "Otwarte Serce" za co dostajemy kartę [wykonaną przez dzieci] z życzeniami świątecznymi jako podziękowanie;

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest jeszcze jeden fajny biblijny sposób.;) To chyba funkcjonuje pod nazwą metoda trzech skarbonek: 10% dla potrzebujących czy jakiekolwiek inne Boże cele, 10% na oszczędności, 80% na bieżące wydatki. I problem wyboru dla kogo odpisać od podatku znika. Bo ja wtedy cierpię, że tyle ludzi potrzebuje pomocy i weź tu jednego wybierz:P, a tak jeden miesiąc dla tego, drugi dla tamtego, trzeci dla jeszcze kogoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow ciekawy sposób. Wydaje mi się, że 10% to dużo, bo w wielu rodzinach, dokonując opłat, kredytów etc, zostaje na życie te 10%. Myślę, że wg swoich możliwości. Obecnie mamy tysiące możliwości by pomów materialnie jednym kliknięciem.

      Usuń
    2. Nie no pewnie, że w miarę możliwości. Sposobów pomagania mamy od groma, nie ma lepszych ani gorszych, a to był tylko przykład, o którym kiedyś czytałam i którego idea mi się spodobała. :p Teraz po odliczeniu opłat i kredytów to cud, jeśli w ogóle coś zostaje... Tak robią z tego co wiem Żydzi i niektóre kościoły protestanckie. Taki rozkład procentów był w oryginale, zawsze można to dopasować do realiów, ważniejsza jest ta "narzucona" przez siebie regularność, kiedy postanawiasz, że coś oddasz, choćby nie wiem co, bo jak samemu się wiele nie ma to trzeba sobie czegoś odmówić, a dla tych, co mają dużo i im ten procent rośnie jest niezłą szczepionką przeciw materializmowi.

      W naszej sytuacji jest to pomysł przerażający. A z drugiej strony najbardziej odczułam Bożą opiekę i pieniądze spadające z nieba właśnie wtedy, kiedy oddałam coś sama będąc w sytuacji ekstremalnej.

      Usuń
  3. Paradoksalnie odkąd jest łatwiej, to dajemy mniej - no bo teraz wystarczy zadeklarować chęć i US sam wylicza. Kiedyś trzeba było mieć przekaz, a tylko odliczeniu podlegał ów 1% - my uważaliśmy, że to nie wypada wpłacić mniej, niż 100 zł, więc wpłacaliśmy sporo więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie rozumiem ludzi, którzy nie oddają tego 1%, przecież to nic nie kosztuje, a komuś może życie uratować..


    Pozdrawiam.
    www.ca-lineczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za ten wpis i poruszenie tego tematu.Z mężem odkąd to było możliwe odliczaliśmy 1% na różne instytucje co roku na inne, żeby było po równo;) Urodził nam się syn , jest niepełnosprawny i też mamy założone subkonto w fundacji i powiem, że każda suma, nawet jeśli wydaje się śmiesznie mała daje szansę na poprawę zdrowia.Nam w tym roku zebrała się suma pozwalająca na wyjazd na specjalistyczny turnus, który niestety mało kosztuje.
    Nie mamy pieniędzy bo przy trójce dzieci nie jest łatwo, ale - gdy jest potrzeba zbieramy pieniądze dla hospicjum, oddajemy ubranka po dzieciach i poświęcamy swój czas dla innych-polecam zwraca się w dwójnasób.

    OdpowiedzUsuń