niedziela, 29 maja 2011

Rozwój psychoseksualny? A cóż to takiego?

Drodzy Blogowicze! 
Chciałbym się do Was zwrócić z ogromną prośbą o POMOC.  Jestem na etapie przeprowadzania badań naukowych w ramach mojej pracy magisterskiej. Potrzebuje RODZICÓW, którzy chcieliby mi pomóc i wypełnić ankietę dotyczącą rozwoju psychoseksualnego dziecka. Wypełnienie ankiety zajmuje ok 15 minut, są tyko 2 pytania otwarte, reszta to a, b, c(..). Ankieta jest anonimowa!
To właśnie o tych Maluczkich :)













Temat mojej pracy to:

"Poziom wiedzy rodziców na temat psychoseksualnego rozwoju dziecka".

Ankietę prześlę na maila, skype, gg, którego otrzymam od Pana/i.

Kontakt do mnie to:
 
mail : carlos03@tlen.pl
gg    : 1516757
skype:  carlos-robbi

Krzysztof

26 komentarzy:

  1. Nie. To jest zaszczyt wypełnić tę ankietę. Najpierw trzeba stać się RODZICEM. Tatusiem bądź Mamusią :) Ale np. we wrześniu jak dobrze pójdzie, to już może ta ankieta będzie dla nas :P Choć Dzieciątko będzie dopiero w okresie prenatalnym :) (Plu plu może się sprawdzi)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ale Agata nie jest mamusią a dostanie ankiete. No chyba, że o czymś nie wiem? :P Oj Aga nie chwaliłaś się, że będę ciocią. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to jestem chyba już za starym rodzicem aby wypełnia jakiekolwiek ankiety; chyba że ta ankieta jest także dla babci :):)[śmiech];
    pozdrawiam Wasyla

    OdpowiedzUsuń
  4. A samotny rodzic też może, czy tylko małżeństwa?

    OdpowiedzUsuń
  5. Aga- Agata dostanie dla Rodziców, czytaj pomiędzy wierszami :P

    Basiu- samotny Rodzic, to podwójny Rodzic, więc jak najbardziej :)

    Pozdrawiam i czekam na informacje, jaką drogą przesłać ankietkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, co powiem Ci, że rozumiem, jeśli obydwoje zachowujecie czystość dla siebie. Szanuję to naprawdę. Nie rozumiem jednak nie robienia tego przed ślubem. Dla mnie ślub, to zwykły papier nie zmienia mojej miłości, ani nie daje mi przyzwolenia na bycie z kimś. Ksiądz, czy jakiś inny. Dla mnie to przysięganie na kogoś, kogo nie ma.

    `m

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Anonimowy. Rozumie Twoje myślenie. Tylko to zależy też od tego, kogo chcesz mieć w łóżku. Ja chcę mieć Żonę, a nie "kogoś", to może być sąsiadka, koleżanka, może prostytutka(z całym szacunkiem dla Pań). Dzisiaj ta mi się spodoba, to z tą pójdę do łóżka, ale uczucia mijają albo się zmieniają, to za miesiąc pójdę z drugą. Bo co to za różnica, przecież nie obiecujemy sobie nic?

    Długi temat. Pozdrawiam i dziękuję za swoje słowo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli uważasz, że prostytutkę od Twojej żony odróżnia to, że masz papier że wziąłeś z nią ślub?

    `m

    OdpowiedzUsuń
  9. czy ja tak napisałem? Napisałem, że w łóżku chcę mieć Żonę a nie "kogoś" np. prostytutkę, a odróżnia jedną od drugiej z pewnością wartości jakimi w życiu się kierują.

    OdpowiedzUsuń
  10. A jeśli nie macie, ślubu kościelnego, to Twoja żona kochać Cię będzie mniej i będzie się kierować innymi wartościami? Co niby ten ślub zmienia? Znam ludzi, którzy się nie kochają, a są ze sobą, bo wzięli ślub i tak trzeba. Ludziom się wydaje, że jak ktoś ma ślub to nie może od kogoś odejść. Znam wiele par bez ślubu i powiem Ci, że ciężko znaleźć małżeństwa równie szczęśliwe jak oni.

    `m

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że statystyka (których nie lubię, bo statystyka to nie życie) pokazuje, które pary się częściej rozchodzą, rozwodzą, albo ile razy zmieniają partnerów.

    Ślub zmienia to, że : Ślubuje Ci, że będę wierna, nie puszczę Cię etc. A to jest ważne, bo wiem, że Ci przyrzekałem, a w "wolnym" (nie ma wolnych związków) związku, to mogę robić co chcę, bo nic Ci nie ślubowałam/em.

    Pozdrawiam i zakończę już tę dyskusję, bo to miejsce nie jest najlepsze na to. Każdy kieruje się swoim ukształtowanym światopoglądem. Mój jest taki jak Ci przedstawiam. Nie neguje Twojego.

    OdpowiedzUsuń
  12. Krzysztofie i m. - małżonkowie przysięgają przede wszystkim sobie - jeśli są uczciwymi ludźmi to wszystko jedno czy zrobią to na ślubie kościelnym, czy cywilnym, czy też prywatnie w domu, będą sobie wierni. M - ludzie wierzący dodatkową siłę do zmagań z własnymi słabościami czerpią ze świadomości przysięgi w obliczu Boga. Krzysiu - dla tych co nie biorą ślubu kościelnego (bo np. są ateistami) wierność i miłość może być tak samo ważna, a swoją połówkę nie traktują jak "byle kogo", tak jak piszesz czyni raczej człowiek po prostu zdemoralizowany.

    OdpowiedzUsuń
  13. "ludzie wierzący dodatkową siłę do zmagań z własnymi słabościami czerpią ze świadomości przysięgi w obliczu Boga" - Super to ujęłaś Barbaro.

    Oczywiście nie popadajmy w skrajności i uogólnianie konkretnych treści, a tym bardziej "słówek". :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie tak jak pisze Barbara to, że ktoś nie ma ślubu, to nie znaczy, że jego żona jest prostytutką. Tak właśnie myślą katolicy. W zasadzie idąc tym tokiem myślenia - zabijać nie można, bo zabrania tego Bóg, dlatego ateiści mogą zabijać. To jest właśnie wypatrzona moralność religijna.

    `m

    OdpowiedzUsuń
  15. "Właśnie tak jak pisze Barbara to, że ktoś nie ma ślubu, to nie znaczy, że jego żona jest prostytutką. Tak właśnie myślą katolicy."

    Widzę, że sporo osób ma problem z czytaniem ze zrozumieniem. Proszę przeczytać jeszcze raz, przemyśleć tekst, wyłapać sens. I jak już to się uda, to skorygować swój komentarz.

    Przykro mi, że prowokacja się nie udała. Może następnym razem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiecie co - tu się nie ma o co kłócić. Przecież dla wierzących ślub jest podwójnie ważnym wydarzeniem - raz zaczynają wspólne życie, dwa - przystępują do sakramentu, czyli radosnego spotkania z Bogiem, odczuwają boże błogosławieństwo, mają nadzieję, że odtąd ta największa Miłość (Bóg) będzie ich wspierać w niedoskonałej miłości ziemskiej. Skąd więc atak, prowokacyjnie postawione pytania "po co" i sprowadzanie ślubu tylko do "papierka"? (na papierek wystarczyłby cywilny). Taki atak jest zupełnie nie na miejscu :(
    Z drugiej strony, ja też poczułam się trochę urażona komentarzem Krzysia, skąd takie przypuszczenia, że żony i mężowie "cywilni" się nie szanują? Nie można tak uogólniać, że jak ktoś nie ślubuje w kościele to już jest niewiernym lekkoduchem. Dla mnie osobiście przysięga jest przysięgą. Jest tak samo ważna wszystko jedno gdzie ją składam i czego dotyczy.
    M. słusznie twierdzi, że można się spotkać na różnego rodzaju forach nazywających się "katolickimi", że "cywilne" pary to niemal to samo co prostytucja, a stosowanie sztucznej antykoncepcji to już gotowość do zamordowania dziecka poczętego. Takie zarzuty są słuszne tylko w odniesieniu do CZĘŚCI niewierzących lub niepraktykujących i uogólnienie nie ma sensu. Nie można też uogólniać w drugą stronę i sugerować, że wszyscy katolicy myślą w podany wyżej sposób. Jedno i drugie jest krzywdzące.
    Przydałoby się trochę zrozumienia dla bliźniego i spokój zamiast wymiany ciosów.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ps. Temat związków jest trudny bo dotyczy jednocześnie dwóch sfer - religii (ślub kościelny, czy też tzw. konkordatowy) oraz czysto świeckiej administracji państwowej (ślub cywilny, dążenia do zarejestrowania związków partnerskich). Bardzo łatwo się tu pogubić do jakiego momentu trzeba "oddać co cesarskie cesarzowi". Ja to widzę w ten sposób, że prawo państwowe musi uwzględniać różnorodność wyznaniową obywateli i stąd JEST POTRZEBA aby związki cywilne istniały i aby nikogo nie ZMUSZAĆ do sakramentów kościelnych... wiara musi być świadoma i DOBROWOLNA. Związek cywilny nie godzi w żaden sposób w dobro społeczne i słuszne jest aby rodzina ateistów była tak samo traktowana przez państwo jak i rodzina chrześcijańska.

    OdpowiedzUsuń
  18. Barbaro. Niektóre rzeczy dosadnie ująłem, nie chcąc nikogo urazić. Temat rozpoczął się od "dla mnie ślub to zwykły papier" w jednym z komentarzy. Super to ujęłaś:

    "Skąd więc atak, prowokacyjnie postawione pytania "po co" i sprowadzanie ślubu tylko do "papierka"? (na papierek wystarczyłby cywilny). Taki atak jest zupełnie nie na miejscu :("

    To oddaje wszystko, ja nieudolnie próbuje pokazać, że właśnie ten ślub czy dla innych "papier" to coś więcej, co wiąże się też z innymi konsekwencjami.

    Wile osób uraziło stwierdzenie z prostytutką, odebrali to, że każda kobieta poza małżeństwem w związku to jest bee. Ale zauważmy stwierdzenie "dla mnie", co oznacza, że ja chcę mieć w łóżku żonę, co nie jest konieczne dla innych. Bo to jest dla mnie ważne na ten moment. Nie uwłaczam niczemu osobom w związkach "wolnych" czy innych, ich wybór, jak napisała Barbara - wolny i dobrowolny-. A jeżeli ktoś uważa się za katolika, to niech pamięta, że to też niesie za sobą pewne postawy i obowiązki. Choć tu też, każdy sobie rzepkę skrobie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Masz rację Krzysztofie, że przed zaczepkami się bronisz. A żona cywilna to też żona - nie koleżanka i nawet nie konkubina, tylko właśnie żona.

    OdpowiedzUsuń
  20. Barbaro, pytanie, czy można mówić o żonie i mężu, gdy nie ma małżeństwa...

    OdpowiedzUsuń
  21. Pawle - nie ma SAKRAMENTU, małżeństwo w obliczu prawa państwowego jest! U nas nie ma przecież szariatu.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ps. Szkoda, że i sakrament i status prawny noszą ta samą nazwę - gdyby od początku państwową legalizację związku oraz "wynikające z tego prawa i obowiązki" nazwano inaczej nie byłoby problemu i niejasności.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiecie co? Tak czytam te komentarze i myślę sobie, że powinny być takie miejsca, by się spotkać przy kawie, herbacie, winku etc. i sobie porozmawiać na różne tematy.

    No właśnie jak pisze Barbara u nas w nazewnictwie nie ma rozróżnienia, więc przykładowo dla katolika nazwa małżeństwo odnosi się do Sakramentalnego związku.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń