wtorek, 17 maja 2011

Radość, śmiech i gwar…

            Godzina 18! Radość, śmiech i gwar! To trening tych Największych- czyli dzieci. Dlaczego tu jestem, przecież mógłbym odpoczywać po pracy? Właśnie przebiegł obok mnie Kaka, tam dalej Cristiano Ronaldo a także Raul. Co tu się dzieje? Ale po kolei.
            Jestem na treningu piłki nożnej tych najmłodszych. Są to dzieci w wieku około 5-10 lat.  Nie jestem w stanie napisać tego, co się we mnie dzieje, swoich uczuć, doznać czy nastroju. Jestem w miejscu, gdzie jednocześnie trenuje kilkadziesiąt dziatków. Trenuje, bawi się, rozwija swoje zdolności piłkarskie. Jest to niesamowity obrazek, każdy inaczej ubrany niczym biegająca paleta barw, z nazwiskami swoich idoli na koszulkach. Poszukajmy pozytywnych stron tych treningów.
Rozwój motoryczny- młodzi chłopcy, aktywni fizycznie, szlifujący swój talent piłkarski. Jest to bardzo ważny aspekt rozwoju młodej osoby. Czyli aktywność fizyczna!
Trening to także zabawa, która daje radość, uczy rywalizacji, walki czy zaangażowania. Ci młodzi chłopcy uczą się funkcjonowania w drużynie, tworzenia więzi, znajomości czy przyjaźni. Wspólny trening, tj. praca, zabawa wzmacnia te więzi oraz uczy odpowiedzialności za kolegę z drużyny. Pozytywną stroną treningów jest nauka systematyczności, wzięcie odpowiedzialności za uczestnictwo w treningach. Piłkarze traktują je bardzo poważnie, czują się jak „gwiazdy” oglądane w telewizji, których nazwiska noszą na swoich koszulkach.
            Widzimy jak bardzo treningi rozwijają tych chłopców, pod względem fizycznym oraz psychicznym. Nie mógłbym nie wspomnieć o trenerach, opiekunach tych grup. Osoby profesjonalnie podchodzący do każdego treningu, z ogromnym zaangażowaniem, traktujący młodych piłkarzy jak przyjaciół, z indywidualnym podejściem do każdego z nich.
            Jaki to wzruszający a zarazem radosny obrazek. Jak te dzieciaki się bawią, śmieją, żartują i cieszą z udanych zagrań. Ściskają się, poklepują czy przedrzeźniają. Niesamowity uśmiech towarzyszący tej zabawie, czasem zadziorna mina a niekiedy łzy spowodowane upadkiem. Oglądając te diamenty, wsłuchując się w ich śmiech czuję się niewiarygodnie, nie potrafię tego nazwać.
            Co czuję? Radość, śmiech i gwar… a ja czuję smutek, żal. Z jednej strony moje serce się raduje, czuję sacrum, a z drugiej strony te uczucia powodują tzw. doła. Dlaczego? Co jest tego powodem? Będąc na jednym z ostatnich treningów, uświadomiłem sobie dlaczego takie uczucia mnie dopadają właśnie na spektaklu tych  młodych aktorów.  Wróciłem do marzeń, planów, celów z dzieciństwa. Chciałem być piłkarzem, sportowcem, trenerem a nawet komentatorem sportowym. Jednak tak się nie stało. Zakopałem te plany, marzenia bardzo głęboko na dnie swojego serca. Pogodziłem się z tym, przywaliłem je wieloma warstwami rzeczywistości. A teraz, gdy patrzę na tych trenujących  chłopców to wszystko się budzi, wrze, próbuje się wydostać na powierzchnię. Sam nie wiem czy patrząc na te dzieci, chcę być jednym z nich, a może ich trenerem albo po porostu powrócić do tego co zakopałem głęboko. Oczywiście zazdroszczę także tatusiom, stojącym przy boisku i oglądającym swoje „gwiazdy”. Wewnętrznie jednak rywalizującym między sobą, czyj syn jest lepszy, ale dopingujący i cierpliwie czekający na swojego syna. 
W moim wnętrzu następuje starcie wody i ognia, dwóch żywiołów. Zadaje sobie pytanie co zrobić by owe żywioły się połączyły, tworząc jedną siłę, działającą ku dobru, by nie zakopywać tego bagażu na dnie, ale by umieć sobie z nim poradzić. Uświadamiam sobie także mechanizm przerzucania swoich planów, marzeń, niespełnionych ambicji na swoje ewentualne dzieci. Dlatego należy z tym problemem się uporać, by nie wyrządzić krzywdy innym.
            Dla jednych jest to zapewne błaha sprawa, ale nie dla mnie. Może dlatego, że jestem kibicem piłki nożnej. Na tych treningach spotykam dwie z trzech miłości swojego życia, tj. piłkę i dzieci. Jest to dla mnie mieszanka wybuchowa, jak dużo znacząca w moim życiu, to tylko oprócz mnie Bóg to wie. Ci chłopcy (czasem spotykam także dziewczynki grające w piłkę nożną) w wieku 5-10 lat są jak to mawiał Jan Paweł II przyszłością narodu, w tym sensie przyszłością piłki nożnej, i to też jest ważne, ponieważ piłka nożna kształtuje całego człowieka.
            Dlaczego postanowiłem zapisać tych kilka myśli i się tym podzielić? Być może by poczuć się lepiej, by choć trochę przekazać wam co czuję. Z jednej strony są to zwykłe treningi dzieci, ale z drugiej mają one swój sens, głębie i swoją duszę. Dla jednych jest to nic takiego, a inni przeżywają je bardzo mocno. Spróbujcie zamknąć oczy i zobaczyć tę grupę dzieciaczków biegających za piłką, przewracających się o własne stopy, od których bije radość a w pewnym sensie i miłość. Miłość tych maluczkich! Jestem przekonany, że oni wykorzystają ten czas, by w przyszłości nie musieć odkopywać swojego bagażu niespełnionych marzeń. Jestem przekonany, że nie powiedzą by ten czas był stracony, lecz zapamiętają go jako czas radości, jako przygodę, która nigdy nie zostanie zapomniana.
Mi pozostaje uporać się z bagażem i sprawić by w następnym roku, będąc na treningach tych najmłodszych nie odczuwać  już smutku czy żalu, ale by pozostało w moim sercu tylko….
radość, śmiech i gwar!

Chwała Ci Panie za ten czas treningów, za te Dzieci, tych trenerów.




Krzysztof,
Zepperen/Belgia, wrzesień 2009r.







11 komentarzy:

  1. Widzę Krzysiu, ze działasz- bardzo pozytywnie. Jestem przekonana, że te dzieci Cie kochają. Sama wiem, z własnego doświadczenia, że będąc takim beztroskim dzieckiem, fajnie jest pobiegać za piłką. Tez kiedyś biegałam, mimo iż moi starsi kuzyni zawsze mnie okiwali. Jednak to pozostaje, tego nie da się zapomnieć, to kształtuje... Chwała Bogu, że są tacy ludzie, jak Ty :D
    Pozdrawiam:DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow dziękuję! Jesteś pierwszym Gościem na moim blogu, który istnieje od 2 dni:)

    Pozdrawiam i zapraszam:)

    Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszym nie znaczy ostatnim :DDD
    http://liturgiagodzin.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój Miły damy rade! W końcu kto jak nie my? I będzie radość, śmiech i gwar oraz Bóg z nami. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za piłką nożna nie przepadam aż tak, pracuję natomiast z kobietą, która jest w naszej narodowej reprezentacji, więc potwierdzam, że dziewczynki czasem też grają :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wierzę ;) Krzysztof wśród nas ;) super! POWO! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam. Trafiłam tu z bloga Agnieszki. Podoba mi się to co opisałeś :) Wspaniałe jest to, że dzieciaki mają swoją pasję, trenują, a przy okazji mogą zrobić dobry użytek z rozpierającej ich energii. Też kiedyś uwielbiałam grać w piłkę (oj dawno, dawno, w podstawówce).
    Napisałeś też, że na widok małych piłkarzy odżywają Twoje dawne marzenia. Chyba wiele osób ma taki bagaż, jak ten Twój. Ja mam swój bardzo podobny - uwielbiam podróże, zakochałam się w morzu, chciałam zostać marynarzem, ba... nie skończyło się na "chceniu", bo zdobyłam ten zawód... Ale potem życie się inaczej potoczyło. Chociaż już mam pewność, że "nie były mi pisane" dłuższe morskie przygody, to zawsze kiedy jestem nad morzem ta tęsknota powraca. Dla mnie jest jedno lekarstwo na nią - ciekawość, co jeszcze nowego mi życie przyniesie, no i wiara, że jest to coś przynajmniej równie dobrego jak bycie wilkiem morskim. Trzeba chyba zastanowić się, czy z bieżącego punktu drogi lepiej jeszcze wracać do dawnych ścieżek (czasem warto), czy lepiej już szukać nowych. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ps. A czemu data taka różna pod tym tekstem... może jakiś mały znak, czy teraz działasz coś w kierunku piłkarskim, czy wybór był inny?

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Barbaro w moim przeskromnym blogu :)

    W tym czasie byłem w pracy w Belgii, i napisałem te kilka zdań. Obecnie nie mam nic wspólnego fizycznie z piłką, choć czasem by nie zapomnieć jak się kopie wybieram się na salony pobiegać po zielonej:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tego też mamy się nauczyć, że nie wszystkie marzenia się spełniają - szczególnie te, przy których musimy uznać, iż inni są lepsi, bo to prowadzi nas do uznania swojej niedoskonałości. Tylko uznając swoją niedoskonałość stajemy w prawdzie o sobie. "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem" (J 14:6) - stajemy więc na właściwej drodze i zyskujemy życie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze parę lat i temat piłki wróci przy własnych dzieciakach :):):)

    OdpowiedzUsuń