poniedziałek, 12 listopada 2012

"Od niewspółżycia jeszcze nikt nie umarł"

"Od niewspółżycia jeszcze nikt nie umarł"

Usłyszałem wczoraj te słowa, które mnie z jednej strony rozbawiły a z drugiej strony nasunęły kilka swobodnych myśli.

Czy rzeczywiście nikt nie umarł? Tego nie wiem. 

Z pewnością mogę napisać, że:
- ja nie umarłem trwając w czystości przedmałżeńskiej
- nie skrzywił mi się kręgosłup
- nie jestem garbaty
- nie było problemu tzw. "dopasowania się z moją żoną" - "w końcu ja nie igła, a Ona nie studnia"
- nie ma problemów z przedwczesnym lub zbyt późnym wytryskiem
i innych, przed którymi przestrzegają co niektórzy "eksperci".
- nie ma problemu dotyczącego porównywania jakości stosunków
z różnymi partnerkami
- niczego się nie nabawiłem od przypadkowych partnerek trwając w czystości przedmałżeńskiej.


do tego:

- jestem szczęśliwy, że ofiarowaliśmy siebie tylko sobie, nie innym, obcym, wcześniejszym partnerom
- jestem dumny, że daliśmy radę, przecież nie jest łatwo, jest cholernie trudno, ale czy piękne rzeczy nie wymagają wysiłku? 
- kiedyś starszy Pan mi powiedział: "spokojnie, nic nie tracisz, jesteś młody i naprawdę zdążysz się wyszaleć. Ale całe piękno współżycia tylko w pięknym małżeństwie. Byle jak, byle z kim i byle gdzie to tyko ochłapy prawdziwego  współżycia.


A teraz?  Jest pięknie. Starszy Pan miał rację.

Ot tak kilka swobodnych myśli. 

Uwaga: piszę o swoim doświadczeniu. Nie oceniam nikogo, kto obrał inną "taktykę", lub ma inne zdanie na ten temat.

9 komentarzy:

  1. Świetne!
    Pięknie się to czytało :) mam nadzieję, że mi też się uda i za kilka lat będę mogła napisać podobnego posta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Krzysztofie- mój wychowawco:)
    Popieram, nawet nie mogłabym pomyśleć iż mogłoby być inaczej.
    Z moim chłopakiem Maciejem od początku naszego związku ustaliliśmy, iż dochowamy czystość. To prawda to nie jest łatwe, ale z każdym dniem nasza miłość jest budowana na uczuciu, a nie na seksie. Oboje uważamy, że tam gdzie seks jest na pierwszym miejscu nie ma miłości. Dobrze określiłeś fakt, iż bez tego można żyć. Naszą radą jest na dobry związek, by zacząć od poznawania ducha swojego ukochanego lub ukochanej, a nie od ciała. TO NA PRAWDĘ SKUTKUJE- wiem z własnego dośdwiadczenia.

    Mam nadzieje, że za kilka lat i my dołączymy do grona tak szczęśliwych małżeństw. POZDRAWIAMY Kamila I Maciej

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, czytam Twego bloga od ponad roku. I bardzo go lubię. Jest dla mnie tym ciekawszy, że z większością Twoich poglądów ja osobiście się nie zgadzam. Ale podoba mi się to, że niejednokrotnie podkreślasz, że to, o czym piszesz to Twoje zdanie i nie "nawracasz" nikogo. To sprawia, że tu wracam i z ciekawością poznaję inne poglądy ucząc się szacunku do nich:)

    Seksualność temat rzeka. Jestem w stałym związku (nie-małżeńskim) i tu odpisując bardziej Kamili, związek, w którym jest seks nie oznacza, że jest on na pierwszym miejscu! Jeśli Partnerzy decydują się na współżycie bez ślubu, nie oznacza to, że budują swoją relację tylko na seksie. To z kolei ja wiem z doświadczenia:)
    Może być w nim miłość, zaufanie, szacunek,przyjaźń, podziw. Seks jest jednym z elementów- bardzo ważnym dla mnie osobiście, ale jednym z kilku.

    Moim zdaniem udany związek nie zależy od tego, czy w związku jest seks czy też go nie ma. Zależy (między innymi) od tego, czy Partnerzy dopasują się poglądowo w tej sprawie.

    Jeśli Ty i Twój Partner macie takie zasady i oboje uważacie to za naturalne, to między innymi brak seksu przed ślubem, będzie dla Was oznaczał dobry związek budowany na miłości a nie seksie. I bardzo dobrze.
    Dla mnie jednym z elementów udanej relacji jest to, że zarówno ja i mój Partner czujemy się spójnie i szczęśliwie z tym, że w naszej relacji jest seks.

    Czyli zarówno Wy jako para jak i my dopasowaliśmy się do siebie poglądowo i budujemy udany związek- między innymi dlatego, że jako para mamy podobne wartości:)

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow jestem pod wrażeniem.

      Tu akurat "dochodzą" inne kwestie, to że czujemy się praktykującymi katolikami, i chcemy i czujemy się zobowiązani żyć wg pewnych zasad.

      Inna sprawa jesteśmy o pewnych rzeczach przekonani i tą drogą staramy się iść. Raz lepiej, raz gorzej, ale do przodu.

      Pozdrawiam!! :)

      Usuń
  4. Pod wrażeniem czego? :)
    Tak, mam świadomość, że Wasze poglądy mają swoje źródło w religii- było to dla mnie na tyle oczywiste, że nie wspomniałam o tym. Choć dla mnie osobiście ważniejsze jest to, że czujecie się spójni i szczęśliwi jako Katolicy i jest to wasz styl życia.

    W wypowiedziach kilku osób na Twoim blogu było twierdzenie, że kiedy w nie-małżeńskim związku jest seks to to jest "byle jak i byle z kim". Ja to widzę jako nieprawdziwe. Jest wiele pięknych, głębokich związków, gdzie Partnerzy cieszą się seksem (i tak są sobie wierni i nie sypiają ze 100 osobami na raz:)
    Z drugiej strony smutne były komentarze osób, które podejrzewam mają tak jak ja "niekościelne" poglądy na seks jednak pisały je tak obraźliwie że aż smutno było czytać.
    Sądzę, że wyjściem z sytuacji jest pełna życzliwości i szacunku wymiana różnych poglądów aby się rozwijać wzajemnie i zauważać, że prawdy są różne dla różnych osób i to czyni świat ciekawym.

    W każdym razie z chęcią będę śledziła Wasze dalsze losy.
    E.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod wrażeniem podejścia, czy wyśrodkowania pewnych rzeczy.

      Pozdrawiam i zapraszam.

      Usuń
  5. Tak sobie poczytuję co masz do powiedzenia w pewnych kwestiach...
    Nie zgadzam się z ... większością?
    Ale ja nie wierzę w żadną "górę", choć kiedyś zawzięta ze mnie oazowiczka była ;) I za oazowicza wyszłam i dzieci mu urodziłam ;)
    Fajnie, że nie narzucasz swojego zdania, no i że nie wstydzisz się swoich poglądów. To się zdecydowanie ceni :)

    OdpowiedzUsuń