wtorek, 23 kwietnia 2013

(Nie)chcę Dziecka

Co z tą dzietnością? Dlaczego tak mało dzieci się rodzi? Każdy z nas wymieniłby zapewne kilka powodów takiej sytuacji. Najlepiej to widać w środowiskach i u znajomych z którymi mamy choćby najmniejszy kontakt. Dwoje dzieciaczków to już rodzina wielodzietna. Ja uważam, że dwójka to minimum, duże minimum. A ile małżeństw, związków nie chce mieć w ogóle dziecka? Dużo.Za dużo!

On prawnik, ona pani dr n. med. - materialnie stać ich na wiele, ale nie na dziecko. "Tak jest nam wygodniej"- twierdzą. "Może za jakiś czas" - (czyt. ok. 40-stki). 

Młodzi, kilka lat po ślubie, z mieszkaniem, stabilną pracą - bez dziecka. On wojskowy, ona wykładowczyni na uczelni. "Nie stać nas jeszcze" - i tu mój śmiech. Ale mają pieska. Mówię: nasz budżet jest ok. 5 razy mniejszy i co ledwo wiążemy koniec z końcem a jednak dziecko nie jest głodne, brudne etc. 

Takich przykładów można mnożyć na pęczki. Jedno jest pewne, z każdym dzieckiem standard ekonomiczno-czasowy obniża się. Ale rośnie co innego: radość, miłość, ofiarność, satysfakcja! Tego się nie kupi. Bezcenny uśmiech dziecka, które się przebudza i widzi nad łóżeczkiem dwie głowy uśmiechające się do niego. Ale to tylko wiedzą Ci, którzy mogą tego doświadczyć - rodzice. 

Oczywiście decyzja o poczęci dziecka to indywidualna sprawa i nikomu nic do tego. Natomiast rodzina z trójką dzieci to wg jednej z placówek pomocy rodzinie w mojej miejscowości to patologia! 
Znajomy mówi mi tak: jestem w placówce X i czytam, że oferują pomoc rodzinom patologicznym i w nawiasie - min. trójka dzieci. Przeżyłem szok. (Ps. znajomy to sędzia).

Tak to chyba wygląda u nas. Niestety.
Często znajomi się pytają kiedy drugie dziecko będzie? Mówię, że w najlepszym możliwym momencie. Jak będzie szybciej, to głodne nie będzie.

Ile osób zwleka, bo ciągle coś jeszcze do zrobienia, kupienia, uzbierania etc. A po latach się słyszy, że za późno. 
Pamiętam jak straszono nas, że po narodzinach Szymka wszystko nam się przewróci do góry nogami. Przepraszam, ale gówno prawda! Nic się nie przewróciło ale zmieniło i to na lepsze, piękniejsze. Czasem trudne i wymagające wysiłku oraz ofiarności, ale czego się nie robi dla miłości.

12 komentarzy:

  1. Panie Krzysztofie nie mogę znaleźć kontaktu do Pana, Marysia dołączyła do grona Aniołków :(
    http://majakropiwnicka.eu/

    OdpowiedzUsuń
  2. To, jak wielu jest wśród nas nuworyszy, obnaża, jak bardzo jesteśmy zakompleksieni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemyślany, mądry wpis, pisany sercem. Tak to odbieram Krzysiu:)
    Dziecko jest największym cudem tego świata. Każdy kochający rodzic tego cudu doświadcza. Wiem to z własnego podwórka. A moja miłość matczyna nie jest mniejsza, chociaż dzieci są już dorosłe. To może zrozumieć tylko kochające serce rodzica. Dziękuję Panu Bogu za dar macierzyństwa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Krzysztofie; niektórzy odkładają decyzję o dziecku na później z różnych przyczyn, a czasami potem ok. 40-tki już nie ma szans na dziecko. Urodziłam syna rok po ślubie, że "za wcześnie, bo mieliśmy najpierw czegoś się dorobić". Oboje z mężem pracowaliśmy; mieszkanie już mieliśmy [ciasne ale własne 2 pokoje]; jako tako umeblowane. Nie było powodu aby dokonywać aborcji. Owe pouczenie dane mi przez teściową w połogu zaważyło na mojej psychice. Ograniczyliśmy liczbę dzieci; mamy dwóch synów. Dorabialiśmy się. Dziś stwierdzam, że to był błąd. Jaki sens ma życie jeśli nie ma dzieci? Żyć aby żyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te teściowe potem żałują tych słów i jest im głupio do końca życia. A odbiorca do końca życia nie zapomni tych słów.

      Usuń
    2. Świetnie to ukazują rodziny z większą ilością dzieci, które się odwiedza. Jakie tam życie jest. Albo i wigilia. Albo w dwie lub trzy osoby, albo rodzinnie 30 osób (jak w moim domu rodzinnym). Dopiero się odczuwa różnicę.

      Usuń
  5. Hej, podczytuję Cię już od dawna, ale jak na razie nie zostawiałam komentarzy, dodałam Cię do linków u mnie:) Co do dzieci, to mam takie samo zdanie na ten temat, chociaż jako przyszłą mamę nieco przeraża mnie wizja licznej gromadki, ale to chyba normalne w pewnym etapie życia, chodzi o to, żeby te własne lęki przekraczać a nie siedzieć w nich jak właśnie te pary, które opisujesz. Smutne jest to że rodziny wielodzietne z góry są określone mianem patologii. Ludzie nie ogarniają tego, że to może być świadomy wybór, przecież wszyscy wszystko wiedzą lepiej. Niedawno, moja koleżanka która jest w neokatechumenacie dała mi piękne świadectwo o rodzinach z tej wspólnoty, zazwyczaj małżeństwa tam są właśnie wielodzietne, trójka dzieci to minimum. I wszystkie mają co jeść, mają się w co ubrać, są utalentowane. I nie skupiają się na tym, że najkonieczniejszą sprawą w ich życiu jest posiadanie markowych butów albo kawałka szmatki z jakiegoś lepszego butiku. I tak powinno być. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj spotkałem długo nie widzianego znajomego z ok. 6-letnią dziewczynką. Jest mniej więcej w moim wieku.
    - Jak Twoja wnuczka ma na imie?
    - Nie mam wnuczki ale mam kilkunastoletniego wnuka. A to moja córka!
    ...Wara mi opadła!

    OdpowiedzUsuń
  7. A gdzie w tym wszystkim zawierzenie Bogu ile dzieci nam da? Bóg zna nasze możliwości zarówno fizyczne jak i finansowe, psychiczne... ufam, że On się zatroszczy o wszystko kiedy ja ze swej strony zrobię swe 100%.
    Mam nadzieję, że Pan Bóg dzieci nam nie poskąpi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż nie chcę myśleć jakiego określenia by użyto na moją rodzinę- 7 dzieci ...;)
    Krzysztofie, zgadzam się z Tobą w 100 % ,że dziecko to radość, miłość. W moim i męża przypadku mnożona razy siedem. Każde dziecko jest dla nas najpiękniejszym Darem od Boga. Patrząc teraz na tą naszą gromadkę, trudno sobie wyobrazić,że któregoś mogłoby nie być. Kiedy siadamy do stołu to wcale nie wydaje nam się, że jest nas dużo, wręcz przeciwnie ;) Ostatnio siedliśmy do obiadu bez najstarszego syna (17 lat) i tak jakoś mało się nas zrobiło ;)
    Dzieci są cudowne, patrząc na te nasze pociechy nieraz mówimy jakie to piękne ,że daliśmy im szansę zaistnieć.Jakie to smutne jest, kiedy rodzice świadomie z czystego egoizmu i wygodnictwa mówią Bogu "Nie" , nie dając Mu możliwości powołać kolejnej istoty do życia... Mówiąc Bogu " Nie" mówią swojemu ewentualnemu dziecku "Nie" . Dla mnie jest to nie do pomyślenia, abym już nawet teraz, mając tyle dzieci powiedziała,że nie chcę więcej. a co by było jakby było? Nigdy nie chciałabym stanąć w takiej postawie wobec dziecka ,że go nie chcę. Jeśli Pan Bóg jeszcze dla nas jakieś przewidział, to ja jestem otwarta na Jego propoyzcję.
    Pozdrawiam
    Z Panem Bogiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej takich świadectw. My chcemy więcej.

      Dziękuję :)

      Usuń
    2. Proszę bardzo. Cieszę się ,że mogłam się podzielić moją Radością :)

      Usuń